Marka
Make Me Bio to polska firma oferująca kosmetyki naturalne w 100% bezpieczne, skuteczne i dopasowane do potrzeb skóry. Make Me Bio powstało z miłości do natury oraz pasji do zdrowego, ekologicznego i nieprzepełnionego chemią życia.
Kosmetyki są idealne dla każdego - niezależnie od wieku, rodzaju skóry
czy potrzeb. W ofercie znajdują się produkty dla wszystkich rodzajów
cery, włosów, a nawet idealne dla wrażliwej i delikatnej skóry dzieci i
niemowląt.
Przekonałam się na własnej, mieszanej skórze, że krem przeznaczony dla skóry suchej i wrażliwej może dać 100% zadowolenie i gwarancję ukojenia i nawilżenia.
GARDEN ROSES - Krem do skóry suchej i wrażliwej
Wyjątkowy
krem do twarzy o właściwościach silnie nawilżających i regenerujących.
Skomponowany z naturalnych surowców pochodzących z całego świata.
Dzięki dużej zawartości oleju macadamia ( z Australii )działa regenerująco i antyoksydacyjnie, silnie nawilża i ujędrnia zmęczoną, poszarzałą skórę. Olejek
wykazuje biozgodność ze skórą, dzięki czemu łatwo się wchłania, nawilża
i wygładza, nie wywołując reakcji alergicznych. Doskonale uelastycznia
skórę i chroni przed negatywnym działaniem wolnych rodników i
promieniami UV.
Do kremu został dodany
olej jojoba ( z Ameryki ),
który świetnie poradzi sobie z mikrourazami oraz punktowymi opryszczkami. Działa
normalizująco i pielęgnująco. Struktura olejku zbliżona jest do sebum
wydzielanego przez skórę, dzięki czemu wytwarza on naturalną barierę
ochronną na jej powierzchni, która w przypadku skóry suchej jest na
bardzo niskim poziomie. Dzięki olejkowi skóra jest miękka, jędrna i
optymalnie nawilżona.
Znajdziemy tu także
olej ze słodkich migdałów ( z Europy )
, który działa nawilżająco i ujędrniająco. Dzięki bogactwu witamin i
składników mineralnych skutecznie regeneruje, chroni przed utratą wody z
komórek i opóźnia procesy starzenia się skóry. Dodatkowo jego
przyjemny, orzechowy zapach koi zmysły.
Natomiast
masło mango ( z Indii )
działa
zmiękczająco i łagodząco. To idealny składnik dla skóry podrażnionej i
przesuszonej, którą regeneruje i silnie nawilża. Ten naturalny filtr
słoneczny wspomaga odnowę skóry i zapobiega jej przedwczesnemu starzeniu
się.
Woda różana i woda z geranium działa
oczyszczająco i łagodząco. Dzięki swoim wyjątkowym właściwościom
tonizującym, nadaje skórze blask, odżywia i przywraca równowagę skórze.
Woda różana łagodzi stany zapalne i podrażnienia, otulając skórę
kwiatowym zapachem.
Jak widzicie skład jest idealny.
Pomimo, że jestem posiadaczką cery mieszanej, ale również wrażliwej postanowiłam wypróbować krem ponieważ zafascynowała mnie marka i jej idee.
Krem stosuję na noc, wchłania się ekspresowo i praktycznie do matu, dlatego świetnie nadaje się na dzień, pod makijaż. Doskonale nawilża, ma piękny luksusowo różany zapach, który sprawia, że aplikacja jest czynnością niemal zmysłową.
Garden Roses to kosmetyk treściwy podczas nabierania ale jednocześnie ma lekką konsystencję, łatwo się rozprowadza i szybko wchłania. Ma delikatny, kremowy kolor.
Wszystkie produkty Make Me Bio mają śliczne opakowania, aż chce się je mieć na półce. Garden Roses zawarty jest w szklanym, ciemnym słoiczku, z czytelną etykietą, na której mamy wszystkie potrzebne informacje. Pojemność 60 ml.
Dostępny w wielu drogeriach internetowych, a także bezpośrednio na stronie firmy TUTAJ w cenie 49 zł.
Śmiało mogę stwierdzić, że jest to krem nie tylko dla skóry suchej, ale także dla mieszanej, dojrzałej, a także może być stosowany przez alergików jak również przez osoby z wrażliwością skóry. Krem również potrafi złagodzić objawy alergii. To jeszcze nie wszystko! Sprawdza się także stosowany jako krem pod oczy.
Dzięki
zawartości naturalnych składników nie podrażnia delikatnych okolic oczu, a masło mango dodane do kremu, wzmocni i nawilży cienką skórę pod oczami.
Uwielbiam jego zapach, delikatnie
przebija się nuta geranium jak również olejku różanego. Zapach jest na
tyle delikatny, że po pewnym czasie przestaje być wyczuwalny.
Krem ma jeszcze jedną ważną zaletę - wyrównuje koloryt skóry. Wiecie, że jest to dla mnie ważne przy moich przebarwieniach. Ponieważ nakładam go na noc, rano widzę, że skóra jest uspokojona, jednolita i wygląda ładnie. Najważniejsze, że nie zapycha, bo tak naprawdę nie ma czym! Przy takim składzie nie mamy się o co martwić.
Wszystkie produkty Make Me Bio nie są testowane na zwierzętach, ani nie posiadają składników pochodzenia zwierzęcego. Są w pełni naturalne, stworzone na bazie ekstraktów i wyciągów
roślinnych, pochodzących z przebadanych i ekologicznych upraw,
tłoczonych na zimno i nierafinowanych olejów oraz witamin w czystej
postaci.
WODA RÓŻANA
W starożytności dodawano kilka jej kropel do kąpieli, aby pieściła ciało
i zmysły. Współcześnie to wciąż idealne rozwiązanie na wiele problemów
natury kosmetycznej.
Skład jest idealnie prosty
Hydrolat z róży damasceńskiej – działa tonizująco i odżywczo. Regeneruje zmęczoną i dojrzałą cerę,
przywracając jej naturalny blask. Głęboko oczyszcza, zmniejszając zmiany
trądzikowe, a także rozjaśnia cerę. Uelastycznia naskórek, widocznie
wygładza, a także doskonale nawilża. Po naniesieniu na włosy, sprawia że
stają się one bardziej elastyczne, zregenerowane i odżywione.
Woda zamknięta jest w plastikowej 100 ml butelce z wygodnym atomizerem. Podczas aplikacji wytwarza się delikatna mgiełka którą wystarczy wklepać w skórę twarzy, szyi i dekoltu. Wchłania się szybciutko, koi i przygotowuje na działanie innych produktów.
Jedynie do czego mogę się przyczepić, to niezbyt przyjemny zapach, do którego po jakimś czasie idzie się przyzwyczaić. Niby jest różany, ale coś mi w nim przeszkadza, trudno mi nawet określić co. Dla wrażliwców może być uciążliwy.
Hydrolat używam jako toniku, aplikując wieczorem razem z kremem różanym. Razem robią świetną robotę.
Kosztuje 16 zł, a dostępna min. TUTAJ
Zapraszam Was do zapoznania się z ofertą sklepu TUTAJ
a także na ich profil na Facebooku TUTAJ
Znacie te naturalne polskie kosmetyki? Ja jestem nimi oczarowana i już niebawem napisze Wam o kolejnych perełkach.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz