Przeglądając zdjęcia w komputerze, zdałam sobie sprawę, że nie pokazywałam Wam jeszcze kąpielowych umilaczy, jakie miałam możliwość poznać dzięki Full Mellow
Pamiętacie zapewne te słodkie babeczki, które jakiś czas temu pokazywałam, a dzisiaj kolejna porcja przyjemności.
Tym razem pani Aneta oprócz babeczek do wanny dorzuciła także balsam w kostce, który dostarcza skórze potężną dawkę odżywienia.
BOMBA KĄPIELOWA LITTLE CHRISTMAS to dwukolorowa kula wypełniona masą dobroczynnych olejków. Znajdziemy w niej olejek kokosowy, z awokado, ze słodkich migdałów, a także olejek z nasion truskawek. Jet tak duża, że śmiało można ją wykorzystać na dwie kąpiele.
Po wrzuceniu do wanny z ciepłą wodą, kula zaczyna natychmiast się rozpuszczać przyjemnie przy tym musując.
Woda zabarwia się na różowo, a w łazience unosi się owocowy, bardzo rześki aromat. Idealne chwile dla prawdziwych księżniczek :)
JOY BATH BOMB CUPECAKE - babeczka kąpielowa o cudownym zapachu malin, żurawiny, jagód i przypraw świątecznych. Ponieważ wszystkie te kosmetyki dostałam przed świętami, ich oprawa jest jeszcze w takim klimacie :) Babeczka zapakowana była w śliczny, kartonowy domek i owinięta folią. Mimo to, zapach czuć było doskonale.
Jej spód to ta część musująca, zawierająca olejki, a górna część, w postaci kremu, odpowiedzialna jest za złuszczanie naskórka, czyli jest to forma peelingu. Formuła tego delikatnego scrubu została ulepszona i już nie jest tak twarda, jak poprzednie, którymi można było w chwili nieuwagi podrapać sobie ciało. Krem również się rozpuszcza w wodzie, ale dużo wolniej niż spód i po zmiękczeniu umożliwia wykonanie delikatnego masażu.
Podkreślałam to niejednokrotnie, ale powiem raz jeszcze: te ręcznie wykonane babeczki wyglądają jak dzieła sztuki.
VANILLA LOTION BAR - balsam w kostce
Miałam już kiedyś balsamy w kostce z Orientany i byłam bardzo ciekawa jak wypadnie ten, wyglądający niezwykle egzotycznie gagatek :)
Kostka jest bardzo poręczna, łatwa w użyciu. Po kąpieli, wystarczy, że będziemy masować nią rozgrzane ciało, aby dostarczyć mu mega odżywczej warstwy. Dodam, że bardzo tłustej warstwy :) Pierwszy raz chyba przesadziłam, bo wysmarowałam się porządnie i świeciłam się jak latarnia :) To natłuszczenie utrzymuje się na skórze bardzo długo, nie znika po chwili, dlatego polecam po takim wybalsamowaniu od razu wskoczyć pod kołderkę bo inaczej można wszystko wytłuścić.
W składzie znajdziemy masło kakaowe, masło shea, oraz olej z nasion wanilii. Największym jednak wizualnym atutem tego balsamu są zatopione ziarenka fasoli mung, które dodatkowo wspomagają masaż.
Jedynie co mi przeszkadza w tym produkcie to ten specyficzny zapach, nie przypominający wcale lubianej przeze mnie wanilii.
Wszystkie te rarytaski możecie kupić poprzez Facebooka, lub w salonie fryzjerskim MONAMI w Poznaniu.
Co Was najbardziej zainteresowało ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz