10 września 2017

Ulubieńcy Sierpnia


Przychodzę dzisiaj do Was z kosmetykami, które zyskały miano ulubieńca w ubiegłym miesiącu.
Niektóre są już zdenkowane, a inne wciąż umilają mi pielęgnację.

NATURA SIBERICA Rokitnikowa seria do włosów normalnych i suchych


Cała ta seria ma piękny, owocowy zapach i rewelacyjnie się spisuje na moich włosach. Kraj pochodzenia to Estonia. Szampon i odzywka mają pojemność 400 ml, a peeling do skóry głowy 200 ml.
Jeden z najlepszych szamponów jakie miałam okazję używać. Jest niesamowicie wydajny, ma piękny zapach, a to, co robi z włosami to jakaś magia. Ten szampon potrafi dodać energii nawet kosmykom zniszczonym przez wakacyjne grzeszki. Pozostawia je pełne wigoru, błyszczące i niesamowicie miękkie. Ułatwia rozczesywanie, nawilża i odżywia. Jak dla mnie ideał. Skład świetny, syberyjskie zioła czynią z moimi włosami dużo więcej niż najlepszy fryzjer. Ten szampon trzeba wypróbować !
 Odżywka jest świetnym dopełnieniem szamponu. Ten duet może naprawdę dużo! Bogaty skład może nieco obciążyć delikatne i cienkie włosy, ale wystarczy nakładać odżywkę od połowy długości włosów i mamy spektakularny efekt gładkich, sypkich, mega błyszczących włosów. Jestem pod ogromnym wrażeniem produktów z tej serii i polecam je każdemu. Piękna szata graficzna, przyjemny zapach, mega wydajność i skuteczność stawiają te kosmetyki najwyżej w moim rankingu.
 Rokitnikowy peeling do skóry głowy ma tak samo śliczny zapach jak szampon i odżywka z tej samej serii. Opakowanie na 6, wydajność dobra biorąc pod uwagę, że kosmetyku używamy raz w tygodniu. Peeling świetnie oczyszcza skórę głowy z wszelkich zalegających zanieczyszczeń, sebum i martwego naskórka. Pomaga dotlenić skórę głowy, dzięki czemu cebulki mogą więcej skorzystać z dobrodziejstw jakie im dostarczają maski i odżywki. Produkt ma brązowy kolor, a drobinki wymagają dłuższego czasu wypłukiwania niż zwykły szampon. Jednak jest to niedoceniony kosmetyk, zdecydowanie zbyt rzadko stosowany. Jak dla mnie bomba!


Po przetestowaniu wielu płynów micelarnych, wróciłam do mojej ukochanej Biodermy  Sensibio H2O. Jest to kosmetyk niezawodny i najlepszy spośród wszystkich mi znanych, Nic tak dokładnie i bez podrażnienia nie zmywa makijażu oczu. Mój hit wszechczasów! 

Olej oczyszczający do twarzy Kozmetics znalazł się w pudełku tworzonym wspólnie przez Liferię i Showroom.
Olej świetnie usuwa zanieczyszczenia rozpuszcza sebum i jest delikatny dla oczu. Demakijaż takim olejem to czysta przyjemność. Jest to kosmetyk wegański a w jego składzie znajdziemy min. olej jojoba, z pestek moreli, z pestek słonecznika, rycynowy, olej z zielonej herbaty, a także witaminę E. Olej jest bezzapachowy i łatwo go usunąć za pomocą gorącej ściereczki lub gąbki konjac. Pozostawia skórę czystą nawilżoną i wyczuwalne odżywioną . Zaintrygował mnie i chętnie poznam inne produkty tej marki.


Synchroline Thiospot Intensive krem, który stosuje na noc i działa on na moja skórę rozjaśniająco i pomaga mi walczyć z przebarwieniami. Redukuje nadmiar melaniny zgromadzonej w naskórku i wyrównuje koloryt. Jestem bardzo zadowolona z efektów jakie przynosi, pięknie pachnie i szybko się wchłania. Będzie osobna recenzja.

Tony Moly Panda`s Dream Stick - Chłodzący sztyft pod oczy. Ta słodka pandzioszka świetnie spisuje się każdego ranka, trzymam go w lodówce i używam zaraz po umyciu i stonizowaniu twarzy. Bardzo dobrze chłodzi i nawilża skórę pod oczami, lekko ja napina i odświeża.
Zawiera ekstrakt z bambusa o właściwościach nawilżających i odżywczych, który przywraca skórze blask i redukuje widoczność płytkich i głębokich zmarszczek. Na pewno kupię kolejny sztyft jak ten mi się skończy :)



Neobio pasta do zębów bez fluoru. Zawiera ekstrakty z bio rozmarynu i oczaru wirginijskiego, które oczyszczają zęby i dbają o dziąsła. Mam bardzo wrażliwe dziąsła i ta pasta jako jedna z niewielu mi ich nie podrażnia. Dodatkowo mineralne składniki zapobiegają osadzaniu się kamienia nazębnego i zapobiegają próchnicy. Olejek z bio mięty odświeża oddech. Pasta nie zawiera glutenu i jest odpowiednia dla wegan. 

Klorane suchy szampon na bazie mleczka z owsa do włosów ciemnych, w odcieniach od brązu do czerni. Świetny zamiennik szamponów Batiste, nie ma aż tak intensywnego i duszącego zapachu, dobrze się spisuje odświeżając włosy, nie bieli ich i pozwala uratować fryzurę w kilka minut. Rewelacja, polecam!

Bioelixire olejek jojoba - olejek nawilżający i zmiękczający włosy. 
Olejek jojoba do włosów ma piękny melonowo ogórkowy zapach, delikatnie słodki. Mała buteleczka wykazuje się ogromną wydajnością, bo wystarczy kropla, lub dwie na jedną aplikację. Olejek świetnie rozprowadza się na włosach, ma taką lekko tłustawą formułę, jednak nałożony w niewielkiej ilości kompletnie nie przetłuszcza włosów. Nakładam go na wilgotne włosy, na całą długość, pomijając jednak skórę głowy. Włosy bardzo dobrze się po nim rozczesują, są podatne na stylizację, a po wysuszeniu bardzo gładkie, błyszczące i elastyczne. Olejek doskonale pielęgnuje końcówki włosów, nadając fryzurze spójność i zdrowy wygląd. Mam delikatne i cienkie włosy i kosmetyk ten nie obciąża ich, ale też nie sprawia, że są puszyste. Spełnia wszystkie moje wymagania, a zapach uprzyjemnia codzienną aplikację. Trzeba tylko nauczyć się go dozować, bo otwór jest zdecydowanie za duży. Pokochałam ten olejek i będę do niego wracać. 

Nacomi organiczny peeling kokosowy do ciała. Fantastyczny kosmetyk o cudownym działaniu i zapachu. Pełna recenzja tutaj  

 

 Bell Sculpting Mat Powder czyli matowy bronzer w odcieniu 01. Kupiłam go jakiś czas temu w Biedronce i jestem w nim zakochana. Ma piękne tłoczenie w postaci kwiatka, jak dla mnie jest to odcień idealnie chłodny i bardzo łatwy w konturowaniu. Nie robi plam, świetnie się rozciera i co ważne, pozostaje matowy, a twarz wygląda świeżo i naturalnie. Używam go już ponad 2 tygodnie codziennie i tłoczenie wciąż wygląda dobrze. Długo nie mogłam znaleźć idealnego odcienia dla mnie i wreszcie się udało, i to za niewielkie pieniądze. Jak dla mnie nie ma on wad.

Clarins - malinowy olejek do pielęgnacji ust. Błyszczyk, który stał się hitem mojej kosmetyczki.
Jest to błyszczyk Clarins w odcieniu nr 02 Raspberry.
Upiększający olejek do ust Instant Light Lip Comfort Oil to niezwykłe połączenie makijażu i pielęgnacji skóry. Bogaty w olejki roślinne z orzechów laskowych, malin, arnoty oraz organicznej jojoby łagodzi i regeneruje usta jednocześnie otulając je subtelnym połyskiem. Dodatkowo zawiera odżywcze kwasy tłuszczowe, które chronią przed odwodnieniem, pozostawiając usta miękkimi, gładkimi i pełnymi blasku.
Nadaje ustom niesamowitego blasku, zmiękcza je i odżywia. Jest praktycznie bezbarwny, więc można go nakładać bez lusterka. Bardzo lekki, komfortowy i pachnący. Nie klei się na ustach i ma najszerszy aplikator, jaki do tej pory widziałam. Poręczna buteleczka umożliwia zabranie go wszędzie, nawet do kieszeni. Jedynym minusem jest jego cena, bo kosztuje normalnie 89 zł. Mi udało się kupić komplet 3 błyszczyków w promocyjnej cenie.

Fresh & Natural pomarańczowy balsam do ust. Kolejne już opakowanie, praktycznie nie rozstaję się z nim i przerzucam do każdej torebki. Pisałam o nim tutaj


Skinfood Ampułki z kawiorem, złotem i kolagenem. Szklane fiolki z bogatym eliksirem, które rozkochały w sobie moją skórę. Musicie o nich koniecznie przeczytać tutaj

No i nie może zabraknąć masek w płachcie w mojej pielęgnacji. Zużywam ich całkiem sporo, ale nie wszystkie trafiają do ulubieńców.


Skin79 Venetian Carnival - 3 maski o prześlicznych nadrukach masek z karnawału weneckiego, mega działanie. O wszystkich 3 pisałam recenzję i pokazywałam jak prezentują się na twarzy. Zapraszam tutaj

Czarna maska w płachcie no:hj Banana SSUL MASK  ze śluzem ślimaka. Ma ona nawilżyć i rozjaśnić skórę. Opakowanie jest śliczne i takie trójwymiarowe czego nie widać na zdjęciu. Kupiłam to cudo we Wrocławiu podczas weekendu z moją Anią z bloga LOVEANEA w stacjonarnym sklepie z kosmetykami koreańskimi JJ KOREAN BEAUTY ( mają także sklep internetowy )
Maska ma czarną płachtę, co ją wyróżnia spośród wielu dostępnych na rynku.
Jest to bardzo fajna maska, która ma niesamowicie długo mokrą płachtę. Nawet po 30 minutach trzymania na twarzy wciąż była bardzo mokra. Pięknie rozjaśnia skórę i rewelacyjnie nawilża. Zapach bardzo przyjemny i jest to chyba najszybciej wchłaniająca się esencja po zdjęciu maski. Nie ma mowy o żadnym klejeniu. Skóra cudownie gładka i delikatna.
Opakowanie jest śliczne i żałuję, że nie widać tego trójwymiaru, bo naprawdę robi wrażenie.

Dr.G Lock & More Sensi Calming - maseczka przeznaczona do każdego typu skóry, w szczególności do cery wrażliwej i podrażnionej. Bardzo dobrze przylega do skóry i natychmiast przynosi ulgę zaczerwienionej i podrażnionej skórze. Zawiera w składzie wyciąg z hibiskusa i rumianku pospolitego. Jeszcze żadna maska wcześniej nie dała mi aż takiego ukojenia. Będzie osobna recenzja.

Berrisom Animal Mask - maseczka z nadrukiem owieczki.  Maseczka ma nadruk, co bardzo lubię, wykonana jest z grubej bawełnianej pachty, bardzo ładnie pachnie cytrusami i jest tak mocno nasączona, że aż z niej kapie. W opakowaniu zostało sporo esencji i wykorzystałam ją na kolejny raz
W składzie znajdziemy witaminę C i arbutynę, czyli składniki pomagające mi walczyć z przebarwieniami.
Skóra po użyciu była rozjaśniona, nawilżona i bardzo promienna. Aż żałuję, że zrobiłam ją na wieczór.

To by było na tyle, we wrześniu będzie równie ciekawie :)



1 komentarz:

  1. Super, uwielbiam czytać o ulubieńcach, to zdecydowanie najlepsze wpisy na Twoim blogu. Ja też mam się ochotę pochwalić moimi nowościami, które odkryłam. Najlepszą z nich jest zdecydowanie telewizor, który jakiś czas temu zamówiłam do nowego salonu.

    OdpowiedzUsuń