Naturalne, pachnące i pozostawiające skórę wspaniale gładką i odżywioną.
To słowa opisujące kosmetyki znajdujące się w dwóch szklanych słoiczkach jakie widzicie na zdjęciu. Miałam przyjemność otrzymać je na spotkaniu NATURE OF WOMAN
GREEN ANNA to marka stworzona przez Annę mieszkającą w UK. Od lat stara się ona żyć ekologicznie, wytwarzać jak najmniej śmieci, unikać plastiku, słowem dbając o siebie dba także o środowisko. Dzięki pasji i miłości do natury, a także szukając rozwiązań na problemy skórne synka, powstały dwa kosmetyki, o których dzisiaj opowiem.
MUS OCZYSZCZAJĄCY
Kosmetyk ten przeznaczony jest do oczyszczania i masażu twarzy każdego typu cery. Zamknięty jest w szklanym, ciemnym słoiczku o pojemności 100 ml. Jest to kosmetyk bardzo wydajny, wystarczy niewielka ilość aby skutecznie oczyścić skórę z makijażu, brudu i stresu. Stresu, ponieważ masaż, który możemy wykonać przy jego pomocy jest niezwykle odprężający i pozwala się oderwać od wszelkich trosk.
Mus ma zapach dosyć ostry, mocno wyczuwam tutaj olejek herbaciany, który niestety trochę mi podrażnia oczy podczas demakijażu. Dlatego nie stosuję go do oczyszczania tej partii. Natomiast nałożony na oczyszczoną i wilgotną skórę twarzy doskonale rozpuszcza makijaż i nie tylko. Po chwili masażu używam mokrego, bawełnianego ręczniczka do usunięcia zabrudzeń, a następnie myję jeszcze twarz delikatnym żelem. Może i nie jest to krok konieczny, jednak zamiłowanie do koreańskiego rytuału oczyszczania weszło mi już w krew.
Skóra jest przyjemnie gładka, odżywiona i bardzo miękka w dotyku. Poza tym reguluje on pracę gruczołów łojowych, co jest zauważalne już po dwóch tygodniach stosowania. Mniejsza ilość sebum, nawet podczas upałów.
Używałam musu przez dwa miesiące i zużycie było naprawdę niewielkie, co świadczy o jego mega wydajności. Poza tym zachwyca mnie jego puszysta, aksamitna konsystencja, dzięki której świetnie rozprowadza się na twarzy.
W składzie znajdziemy min. olej migdałowy, masło shea, olej z pestek moreli, olejek z drzewa herbacianego.
Cena musu oczyszczającego to 18£
KREM ODŻYWCZO - REGENERUJĄCY NA NOC
Krem pachnie wspaniale - taką czekoladą z domieszką pomarańczy, aż chce się go zjeść!
Od razu wspomnę, że krem jest z rodzaju tłuściochów i wiem, że nie każdy to lubi, ale ja owszem.
Uwielbiam go za wszystko, za konsystencję, zapach, za to jak aksamitnie sunie pod palcami i jak rano wygląda moja skóra.
Krem jest niesamowicie wydajny, niewielka ilość wystarczy aby pokryć skórę twarzy, szyi i dekoltu. Dzięki starannie dobranym składnikom, krem nadaje się do każdego typu cery. Mimo, że jest tłusty, to świetnie łagodzi podrażnienia i zmiany trądzikowe. Co ważne - można go stosować nawet u dzieci powyżej 12 miesiąca życia, więc o czymś to świadczy!
Efekt, jaki widzę po użyciu tego kosmetyku, powoduje duży uśmiech na mojej twarzy. Skóra jest promienna, elastyczna, gładka i ukojona. Brak suchych skórek, odżywienie i działanie przeciwzmarszczkowe to kolejne atuty kremu.
Teraz, w momencie wielkich upałów, stosuję lżejsze produkty, więc chwilowo go odstawiłam, ale i tak raz w tygodniu nakładam go na noc poświęcając dłuższą chwilę na masaż twarzy.
Wśród składników aktywnych znajdziemy tu masło shea, olej pomarańczowy, olej jojoba, masło kakaowe i witaminę E.
Ponieważ krem zostawia delikatną warstwę ochronną, świetnie sprawdzi się jako zabezpieczenie przed wiatrem, czy mrozem. Idealny jest również do regeneracji spierzchniętych, przesuszonych dłoni. W zaledwie kilka dni doprowadza je do ładu, aż czasem trudno uwierzyć, że kilka dni temu skóra była w opłakanym stanie.
Jestem w tym kosmetyku zakochana i wiem, że na jesień zaopatrzę się w kolejny słoiczek.
KREM ma pojemność 60 ml i kosztuje 19 £
Przyznam szczerze, że gdybym zobaczyła te kosmetyki pośród innych, nawet nie zwróciłabym na nie uwagi. Nadruk jest tak drobny, że ciężko go przeczytać bez lupy. Mam nadzieję, że producent weźmie to pod uwagę przy tworzeniu kolejnej partii.
Kolejnym minusem jest brak szpatułki do nabierania kosmetyku. Oczywiście w domu mam kilka takich szpatułek, ale zdaję sobie sprawę, że niektórzy mogą znać produkty bardziej tubkowe. Było by miło znaleźć taką przy słoiczku przywiązaną np, sznureczkiem. Oczywiście te dwa aspekty nie wpływają w żaden sposób na rewelacyjność kosmetyków Green Anna, ale jednak do doskonałości jeden krok :)
Póki co w sprzedaży są tylko te dwa produkty. Mam wielką nadzieję, że pojawią się kolejne, które równie chętnie przetestuję.
Do kremu jakoś mnie nie ciągnie ale mus mnie zainteresował.
OdpowiedzUsuńMusiałabyś go spróbować i poczuć zapach <3 Zakochała byś się :)
UsuńDziałanie obu zasługuje na uwagę :)
OdpowiedzUsuńTo prawda :)
UsuńTen mus oczyszczający mnie zainteresował. Podoba mi się jego konsystencja :)
OdpowiedzUsuńRozpływa się między palcami. Zresztą krem podobnie :)
UsuńBardzo ciekawa seria, zwłaszcza mus :)
OdpowiedzUsuńOczyszczanie to podstawa :)
Usuńciekawią mnie obydwa produkty :)
OdpowiedzUsuńWarto je wypróbować :)
UsuńZawsze odkrywam u Ciebie nowe, nieznane mi wcześniej marki :)
OdpowiedzUsuńBardzo miło mi to czytać <3
UsuńZdecydowanie warte są poznania )
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Tobą - etykiety rzeczywiście pozostawiają wiele do życzenia i pewnie też nie zwróciłabym na nie większej uwagi na drogeryjnych półkach, kiedy większość już produktów, aż kusi swoją szatą graficzną.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o markę to jest mi całkowicie nieznana. Aczkolwiek po Twojej recenzji chętnie bym wypróbowała szczególnie ten mus oczyszczający :)
Pozdrawiam,
Aleksandra
Widzę, że mus ma wzięcie, ja znowu kocham krem <3
Usuńi want to try this product!
OdpowiedzUsuńbody wave wig homecoming luxhairshop
Attracted by your blog content, like your blog, thank you for sharing.
(づ ̄3 ̄)づ╭❤~
U Ciebie jak zawsze rzetelnie napisana recenzja :) Szkoda,że ten mus troszkę podrażnia i ten ostry zapach,nie każdemu może przypaść do gustu.
OdpowiedzUsuńJa bym z chęcią wypróbowała oba produkty :)
OdpowiedzUsuń